Dawno nie byłem nigdzie fotografować z kimś w terenie, mimo że czasami planuje, to ostatecznie nie zawsze się to udaje. Tak było i tym razem, gdy wyczekiwana od miesięcy wycieczka w Karkonosze musiała się odbyć beze mnie z bardzo prozaicznych, życiowych powodów. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło i tak było tym razem.
Od pewnego czasu rozmawiałem z Łukaszem Cyrusem o potencjalnej wycieczce na Jurę w celach towarzysko-fotograficznych. I skoro nie Karkonosze to może Jura? Szczęśliwie Łukasz napisał do mnie przed samym weekendem z zaproszeniem, na które nie wypadało odmówić 😊
Nie będę może opisywał całości wycieczki, ale przejdę może do meritum wpisu, czyli zdjęć. Gdy dotarliśmy na miejsce, Łukasz wypatrzył olbrzymie kapelusze grzybowe, których było kilkadziesiąt w promieniu 20 m. Swoją drogą znaleźliśmy też kości, kogoś, kto może próbował tych grzybów… sugestywne. O ile przed tym mini plenerem nie miałem pomysłu na to co będę fotografował, tak po zobaczeniu tej polanki, postanowiłem na ten jeden dzień wtopić się w krajobraz Jury i zostać grzybiarzem. Trzeba bowiem wiedzieć, że jest jesień i grzybiarzy spotkaliśmy jeszcze kilku podczas całego dnia.
Poniżej moja zupa grzybowa zestrojona z najlepszych okazów, jakie znalazłem w okolicach Gór Towarnych. Chciałoby się rzec smacznego, ale, pozostańmy tylko na konsumpcji zdjęć.